novin_ha: Buffy: gotta be a sacrifice (sayid hug)
[personal profile] novin_ha
On the subject of the recent discussion on plagiarism:

[livejournal.com profile] novin_ha: Yay! Seven e-mails!
[livejournal.com profile] le_mru: from your fen?
[livejournal.com profile] novin_ha: Sure. They offer me laptops and iPods.
[livejournal.com profile] le_mru: Oh well.
[livejournal.com profile] novin_ha: And ask about that one scene from the last chapter of my fic they can't identify.
[livejournal.com profile] le_mru: I love you.
[livejournal.com profile] novin_ha: I wrote them this one happened to be mine.
[livejournal.com profile] novin_ha: But I lied.
[livejournal.com profile] le_mru: Because it was from Firefly (You steal from Firefly, not Buffy and Angel)
[livejournal.com profile] novin_ha: I love you too, lied Novinha.

And now on for the lost fanfiction.

Tym razem po polsku :) Przypominam, że jestem łasa na komentarze.

Challenge 1x16. Drabble, 511 wyrazów, fioletowawy fluff. Albo i nie. Wklejone bezczelnie zaraz jak się dało. Betowane przez [livejournal.com profile] le_mru.




Czy mówienie obcemu o swoich problemach z synem – a raczej problemach ze sobą, Jack to dość bezproblemowe dziecko, nie licząc incydentu z procesem i utratą licencji – cokolwiek rozwiązuje?
Były doktor Shephard nie rozumie młodego pokolenia, które samo sobie stawia diagnozy, chodzi do terapeutów, łyka różne tabletki na różne rodzaje bólu i wywołuje tymi tabletkami jeszcze inny ból, i ma wymyślne nazwy – psychoza maniakalno-depresyjna, zachowania schizoidalne, depresja, nerwica, osobowość kompulsywna – na staromodne bycie nieudacznikiem. Młodzież jest coraz słabsza, a jego syn jest silny. Christian nie jest do końca pewny, czy ma prawo być z tego dumny.
Zastanawia się, gdzie poszła sobie jego siła (i czy ma zamiar wrócić), ale tylko przez moment. Potem dopija drinka.
Kiedyś obojętność przychodziła sama. Była jego wierną przyjaciółką, na której mógł zawsze polegać. Obojętnie kroił, szył, trzymał w rękach żywe kawałki żywych ludzi i martwe kawałki martwych ludzi i nie było między nimi żadnej różnicy, a przynajmniej żadnej znaczącej. Potrafił przybrać wyraz głębokiego smutku i powiedzieć rodzicom, że ich jedynak nie żyje, nic nie dało się zrobić, a potem wrócić do domu i opowiedzieć o tym drżącemu synowi i z klinicznie sterylnym zainteresowaniem naukowca obserwować reakcję i pchać jeszcze trochę bardziej. Zadawać ból i koić ból i być małym bogiem w domu i małym bogiem na oddziale i nie martwić się tym, czy istnieje jakiś większy.
Jego umysł jest jak szklanka bez denka; pamięć przecieka mu przez palce i nie jest do końca pewny, czy pił, żeby odzyskać obojętność czy na odwrót, picie odebrało mu ją, wie tylko jedno, nie potrafił już być tak obojętny jak kiedyś; dalej potrafił kłamać, chociaż, ku jego zaskoczeniu, słowa nie przychodziły już bez wysiłku… Miał ochotę odgryźć sobie łapę tkwiącą we wnykach, bo czuł, że coś go schwytało, (ale nie wiedział, co jest łapą a co wnykami, zresztą te metafory są idiotyczne, a on nie jest jakimś niemieckim romantykiem, a na sturm und drang jest po prostu za stary) i ból zaczął być problemem.
Jak żałosnym można się stać? Udziela rad obcym, ale sam nie potrafi zrobić tego, co nakazuje im. Żebrze o pieniądze na alkohol. Upija się, znowu, obwinia alkohol za swoje problemy, udaje, że alkohol jest rozwiązaniem jego problemów, nie wie, dokąd pójdzie gdy zamkną ten lokal (i skąd weźmie więcej alkoholu). No i odwiedził . Obiecał kiedyś, że nigdy tego nie zrobi. Ale i tak w deszczu zapukał do jej drzwi.
Kiedyś. Kiedyś nie miał pojęcia, co to znaczy czuć niesmak w ustach.
Zastanawia się, czy spieprzył życie temu obcemu, który postawił mu drinka. Czy jego rada była najgorszym, co mogło się przytrafić Kowbojowi. I łapie się na tym, że ma nadzieję, że nie, że udzielił mu mimo wszystko dobrej rady, popchnął w dobrym kierunku. Że cokolwiek bolało Kowboja stało się teraz przeszłością i może nawet Kowboj jest mu wdzięczny. Ma ochotę prychnąć. Sam sobą gardzi i pogarda też nie jest obojętnością, ale jest uczuciem choć trochę zbliżonym.
W kieszeni ma dokładnie tyle pieniędzy, ile potrzeba mu na krótką rozmowę z Ameryką. Wie, że nie podejdzie do telefonu, ale i tak zaciska na nich dłoń, jakby były talizmanem.

(no subject)

Date: 2006-08-06 10:42 pm (UTC)
girlupnorth: (vm-dramatise)
From: [personal profile] girlupnorth
oh noez!!

zomg plagiarising Firefly is so 2005! no cool kids do it nowadays! :(

;)

on to fanfic:

Outlaws! Jeden z moich ulubionych odcinków :) (Drugiego sezonu prawie nie oglądałam, ale mniej więcej wiem, z którego odcinka pochodzą 'odwiedziny w deszczu'. Ech, doktorze Sh., doktorze Sh.)

(Ciągle się zastanawiam, czy nie okaże się, że on jednak żyje - Jack nie znalazł chyba w końcu jego ciała? - mogłoby być ciekawie.)

Bardzo dobrze dobrana forma gonitwy myśli - i jak miło, że zastanowił się nad Sawyerkiem!

Nie czytam z reguły Lostowych fanfictów, ale ten mi się podobał :)

(A co to znaczy "fioletowawy"?)

PS

Date: 2006-08-06 10:45 pm (UTC)
girlupnorth: (logan-snark)
From: [personal profile] girlupnorth
Btw - should you have some spare iPods, plz share ;))

Re: PS

Date: 2006-08-06 11:31 pm (UTC)
ext_13247: (Cardinal Riddle)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
I can't. They were gifts for me, that'd be so unfair!

And thanks for your comment - I'm very fond of Christian :)

Re: PS

Date: 2006-08-08 07:33 pm (UTC)
girlupnorth: (logan-snark)
From: [personal profile] girlupnorth
hee :)

Re: PS

Date: 2006-08-07 10:32 am (UTC)
From: [identity profile] dark-vanessa.livejournal.com
snarky!Logan ♥ !!!

Re: PS

Date: 2006-08-08 07:33 pm (UTC)
girlupnorth: (logan-snark)
From: [personal profile] girlupnorth
so, so much ♥ :)

(no subject)

Date: 2006-08-07 02:16 am (UTC)
ext_39476: Found it in an lj-friend's comment (Fey ...)
From: [identity profile] ajat.livejournal.com
And ... they don't offer lifelong worship and allegiance and ask for little tokens of yer acknowledgement of their existence ?

:D

:D

You ARE Brill ! Well posted !

(no subject)

Date: 2006-08-07 08:06 am (UTC)
ext_13247: (Desmond pretty)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
You know, they just might do it ;) But offers of laptops and iPods are nicer :D

(no subject)

Date: 2006-08-07 08:48 am (UTC)
From: [identity profile] inesiaczek.livejournal.com
Hurra! Nareszcie po polsku! [poskakuje]

Całkiem ciekawe te przemyślenia Shepharda, naprawdę, a niektóre sformułowania po prostu rządzą:

(...)i ma wymyślne nazwy – psychoza maniakalno-depresyjna, zachowania schizoidalne, depresja, nerwica, osobowość kompulsywna – na staromodne bycie nieudacznikiem(...)

Dobre. Jakbym słyszała mojego dziadka ;). On też zazwyczaj przemawia w tym tonie. Z powodzeniem wcieliłaś się w pana w wieku sześćdziesiąt lat plus niewielki vat, a to wcale nie jest takie łatwe.

Wątek Christianowej obojętności, który poruszyłaś, od dawna mnie niepokoi, żeby nie powiedzieć - zniesmacza (obojętne krojenie, szycie etc. - jako delikatna istota nie nadawałabym się do tego zawodu ;)). Umiejętnie oddałaś sposób, w jaki Shephard bawi się wrażliwością syna ((...)powiedzieć rodzicom, że ich jedynak nie żyje, nic nie dało się zrobić, a potem wrócić do domu i opowiedzieć o tym drżącemu synowi i z klinicznie sterylnym zainteresowaniem naukowca obserwować reakcję i pchać jeszcze trochę bardziej. - tu dosłownie wzdrygnęłam się z obrzydzenia; ten Christian to jakiś okrutnik, a jego zachowanie - i w serialu, i Twoim bardzo kanonicznym fiku - zakrawa na psychiczne znęcanie się nad dzieckiem). Zrehabilitował się odrobinę tą troską o Sawyera, ale wypadł w tym jak wieczny grzesznik, który w ostatnim kwadransie życia zaczyna rozdawać ludziom cukierki ;). Bardzo, bardzo be ten Christian.

Podsumowując - sięgnęłaś po bohatera, który w moim rankingu pod tytułem: "Postać, której w LOSTach najbardziej nie cierpię" plasuje się na drugim, medalowym miejscu, tuż za ojcem Locke'a - ale zrobiłaś to bardzo zręcznie. Fanfikt kanoniczny, logiczny, błędów stylistycznych brak (tylko w jednym miejscu, na samym początku aż się roi od "jest"). Ogólnie rzecz biorąc, podobało mi się :).

I mam nadzieję, że na tym nie koniec.... (mówię o fikach po polsku, rzecz jasna ;)).

(no subject)

Date: 2006-08-07 02:01 pm (UTC)
From: [identity profile] pellamerethiel.livejournal.com
"Postać, której w LOSTach najbardziej nie cierpię" plasuje się na drugim, medalowym miejscu, tuż za ojcem Locke'a
U mnie na pierwszym miejscu jest Sarah Shephard. ;)))

(no subject)

Date: 2006-08-07 02:13 pm (UTC)
ext_13247: (Default)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
Bardzo się cieszę - chciałam uchwycić taki z lekka dawne podejście do problemów :D

wypadł w tym jak wieczny grzesznik, który w ostatnim kwadransie życia zaczyna rozdawać ludziom cukierki ;). Bardzo, bardzo be ten Christian.

A mnie bardzo się podoba to określenie. Nawet niechcący schrzanił komuś życie... Nawet próba uczynienia dobra w jego rękach obraca sie na zło. Heh :)

(no subject)

Date: 2006-08-07 01:29 pm (UTC)
From: [identity profile] pellamerethiel.livejournal.com
Gdzie tu jest fioletowawy fluff, ja się pytam?! Poza tym fluff ma być różowy!
Jak miło, że ktoś wziął na tapetę starego, dobrego Christiana. Uwielbiam go i nienawidzę zarazem, bo jest niesamowicie ciekawą postacią, ale zrobił Jackowi tyle złego, że życzę skurczysynowi jak najgorzej.
Młodzież jest coraz słabsza, a jego syn jest silny. Christian nie jest do końca pewny, czy ma prawo być z tego dumny.
I cały ten fragment o psychozach, nerwicy i depresji piękny i bardzo trafiony. Mój ojciec zgodziłby się z Christianem - uważa, że depresje, ADHD i dysleksja to wynik lenistwa współczesnej młodzieży... ;)
Podoba mi się to dokładne rozpracowanie Christiana, takie character study. Zwłaszcza słowa o obojętności, przyjaciółce, która przychodziła sama bardzo pasują. Że przybierał wyraz głębokiego smutku (czyli był obojętny i tylko udawał, bo tego od niego wymagano) i że zarówno w pracy, jak i w domu czuł się jak mały bóg, zadawał ból i obserwował, jakie reakcje to spowoduje. Dla mnie jest to krańcowo obrzydliwe i przerażające, znakomicie to opisałaś.
Łapa we wnykach i niemieccy romantycy też mrrrrr.
No i odwiedził ją. Obiecał kiedyś, że nigdy tego nie zrobi. Ale i tak w deszczu zapukał do jej drzwi.
Takie krótkie trzy zdania, a tyle się za nimi kryje... Świetne.

Kiedyś. Kiedyś nie miał pojęcia, co to znaczy czuć niesmak w ustach.
Rewelacja. Christian znalazł się w końcu tak blisko prawdziwego piekła, jak tylko można, żeby się nie sparzyć. Nie dowiedział się nawet, że jego rada była najgorszym, co mogło przytrafić się Kowbojowi. Ale gdyby Sawyer się wtedy wycofał, resztę życia spędziłby w niepewności.
Podsumowanie też piękne.

Pisz więcej! XD

(no subject)

Date: 2006-08-07 02:09 pm (UTC)
ext_13247: (Sara worried science)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
Oł gosz. Mój brat to dyslektyk... Jak ja mam ochotę czasem przyłożyć ludziom, co chrzanią, że to wymyślony problem. Wrr.

Cieszę się, że odebrałaś Christiana jako obrzydliwego. Bo on taki jest. Jest żałosny, ale jest sam sobie winny. I można się nad nim litować, ale nie należy o tym zapominać.

A jako postać go uwielbiam XD

(no subject)

Date: 2006-08-07 01:50 pm (UTC)
From: [identity profile] dark-vanessa.livejournal.com
Dobre, mocne, gorzkie, jak kolejna szklaneczka whisky. Zgodzę się na staromodne bycie nieudacznikiem, a ta obojętność zawodowa wydaje mi się pożądana w zawodzie chirurga, chociaż żywe kawałki żywych ludzi i martwe kawałki martwych ludzi i nie było między nimi żadnej różnicy może być już pół kroku za daleko. Aczkolwiek jestem w stanie zrozumieć, że na pewnym etapie życia zawodowego traci się zaangazowanie emocjonalne dla tego, co się robi.
Zadawać ból i koić ból i być małym bogiem w domu i małym bogiem na oddziale i nie martwić się tym, czy istnieje jakiś większy. - Lekarze i pisarze. Ludzie najczęściej dotykani kompleksem boga. Lekarzem nie jestem, ale...
I fragment o piciu. Chyba wiemy, dlaczego taki celny...
♥ ♥ ♥

(no subject)

Date: 2006-08-07 02:02 pm (UTC)
ext_13247: (Sara worried science)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
Bardzo Ci dziękuję! Bałam się trochę użyć tego sformułowania z nieudacznikiem - jest źdźbło prawdy w tym, że postępujące uzależnienie od pseudo-terapeutów to choroba naszych czasów, ale nie chcę sugerować, że nie wierzę w to, że ludzie mają prawdziwe problemy. Sama znam schizofreniczkę and it ain't funny.

Myślę, że tak, że zawodowy profesjonalizm został w przypadku Christiana posunięty za daleko.

I tak, wiemy, dlaczego celny.
♥♥♥

(no subject)

Date: 2006-08-07 06:35 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Nooo! Jest tu tyle fajnych kawałków, że w sumie musiałabym przekopiować spory kawał tekstu!
Obojętność Sheparda widać tu już w pierwszym zdaniu, kiedy całą sprawę utraty praw do wykonywania zawodu nazywa incydentem.

Młodzież jest coraz słabsza, a jego syn jest silny. Christian nie jest do końca pewny, czy ma prawo być z tego dumny.
Na pewno się do tego przyczynił. Ale dumny być nie powinien. Nie tak się w człowieku powinna hartować siła...

Obojętnie kroił, szył, trzymał w rękach żywe kawałki żywych ludzi i martwe kawałki martwych ludzi i nie było między nimi żadnej różnicy, a przynajmniej żadnej znaczącej.
Shepard przekroczył granicę, której powinien obawiać się każdy lekarz. Kiedy obojętność przechodzi ze śmierci na życie, chirurg zaczyna traktować się jak maszynę, a pacjentów jako śrubki, które trzeba wkręcać albo wyrzucać, bo się stępiły i już się nie wkręcą, ale to nic nie szkodzi, bo przecież na świecie są jeszcze miliardy śrubek.

Jak żałosnym można się stać?
To chyba moje ulubione zdanie, jesli można je oceniać w kategorii ulubieńszości. Jest mocne, jest prawdziwe, jest...

Kiedyś. Kiedyś nie miał pojęcia, co to znaczy czuć niesmak w ustach.
Drugie w rankingu ulubieńszości.

To tylko kilka kawałkach z tego naprawdę dobrego, gorzkiego, mocnego tekstu

Co mi nie podeszło - ten kawałek o Kowboju.
Reszta świetnie gorzka.

(no subject)

Date: 2006-08-08 05:10 pm (UTC)
ext_13247: (Cardinal Riddle)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
Och, bardzo Ci dziękuję za tak długi, staranny komentarz! Serce mi roście i w ogóle jak fajnie. Cieszę się, że tekst Ci się spodobał.

:D

(no subject)

Date: 2006-08-10 09:16 pm (UTC)
From: [identity profile] apsik.livejournal.com
Christian Shephard... Sama nie wiem czy mam go nie lubić czy lubić. Jego zachowanie jest w jakiś sposób fascynujące, jego relacje z Jackiem również.

Podobało mi się jak uchwyciłaś to jego zawieszenie między 'wiem co powinienem' a 'wiem co i tak zrobię'. Zabawne tylko, że nie wspomniałas o Anie. W końcu ona też tam była. (A z drugiej strony, co ona Christiana obchodziła? Christian byłby niezłym conmanem, gdyby chciał :P)

Aprobuję ;P

(no subject)

Date: 2006-08-10 09:18 pm (UTC)
ext_13247: (sayid hug)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
No widzisz ;) Jakoś o niej Christian nie myślał. Nie jest z niego aż taki dirty old man :p

Dziękuję za komentarz i "aprobatę" XD

(no subject)

Date: 2006-08-17 12:25 pm (UTC)
From: [identity profile] akzseinga.livejournal.com
Bardzo mi się podobało. Jakoś nigdy nie poświęciłam większej uwagi Christianowi. Wydawało mi się, że jest dośc łatwy do ryzgryzienia, że po prostu się stoczył jak wielku przed nim i wielu po nim. Że był zimnym draniem a teraz jest skończonym nieudcznikiem. A Ty nadałaś mu tutaj kształty. Wiele trafnych szczegółów. Jego przemyślenia na temat młodzieży i współczesnych chorób, jego wspomnienia, obojętność, chec pokazania, jakim jest wspaniałym lekarzem (Zadawać ból i koić ból i być małym bogiem w domu i małym bogiem na oddziale i nie martwić się tym, czy istnieje jakiś większy. - według mne jeden z najlepszych kawałków), duma z syna, słabość. Bardzo to wszystko prawdopdoobne, bardzo przygnębiające. Całość ma klimat. Brawo.

*5*

(no subject)

Date: 2006-08-20 12:05 am (UTC)
ext_13247: (Bree don't muck with me)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
Gosz, nie mam pojęcia, jak udało mi się nie odpowiedzieć na Twój komentarz. ::chowa się w kącie::

Cieszę się, że moja wizja Christiana do Ciebie trafiła. Lubię zastanawiać się, jak wygląda świat postaci LOST spoza wyspy. Albo jak wyglądał. Kocham minor characters. Tych trzecioplanowych. :)

Cieszę się, że poczułaś klimat.

::hugs::

Profile

novin_ha: Buffy: gotta be a sacrifice (Default)
leseparatist

July 2017

S M T W T F S
      1
234 5678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031     

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags