5.04 - recapocalipsa :D
Oct. 3rd, 2009 12:12 am![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Ostrzeżenia: Specjalna edycja. Nilc, przemyśl poważnie, czy chcesz to przeczytać... Seks w ciąży. Ciąże. Brzuchy.
KIEDYŚ:
Morderczy wirus powodował w ludziach zbrodnicze instynkty.
Lucyfer smyrał Sama.
Dean postanowił, że musi się rozstać z bratem, bo już nikt nie ma siły patrzeć na Rozmowy Nad Dachem Impali.
Castiel i Ruby byli śliczni i wychowywali małego białego kotka.
Zachariasz chciał, żeby Michał posiadł Deana.
TERAZ:
Akt I
Świadek Jehowy: OSTATNIE DNI.
Dean: To już wiem.
Świadek Jehowy: NA ZAKUP TELEWIZORÓW BEZ PODATKU VAT.
Dean: Castielu, wszystko jest do góry nogami. To jak tam z tym MAGICZNYM COLTOWYM ARTEFAKTEM?
Castiel: Głos mówi, że kończą mi się minuty…
Dean: Światu dni, tobie minuty.
Castiel: Wiem, też doceniam poezję.
Dean: To co, pojawisz się tu natychmiast i ruszamy w świat szukać MAGICZNEGO ARTEFAKTU?
Castiel: …a nie powinieneś iść spać czy coś?
Dean: Nie potrzebuję snu.
Castiel: Albo chociaż coś zjeść?
Dean: Nie potrzebuję strawy poza twym widokiem.
Castiel: …eee, może jednak?
Dean: Ruszajmy w trasę! Będę drzemał prowadząc!
Castiel: Nie słyszę co mówisz! Będę za cztery godziny!
Akt II
Dean: *przenosi się w czasie o pięć lat*
Dean: I teraz Castiel po mnie przyjedzie *A MNIE NIE BĘDZIE* ;______;
Zachariasz: I to jest twój najpoważniejszy problem.
Dean: Znasz większe.
Zachariasz: Zombie?
Dean: AAAAAAAAAAAAAAA!!!! *sprint*
Akt III
Dean: O bosze moja ukochana Impalo! Co oni ci uczynili!
Dean+5: Kto śmie używać zaimków dzierżawczych w odniesieniu do MOJEJ Impali? *jeb Deana w głowę*
Akt IV
Dean+5: Kim jesteś?!
Dean: Tobą minus pięć lat! Zachariasz przeniósł mnie tu w ramach szantażu emocjonalnego. Zamierza mnie tu trzymać z dala od Castiela tak długo, aż stracę siły i morale i zgodzę się, by opętał mnie Michał.
Dean+5: To ten plan trochę nie wypalił. Bo Castiel tu jest.
Akt V
Dean: Olaboga Castielu?! Co porabiasz w otoczeniu tych oto półnagich ladacznic?!
Castiel: Zaznaję przyjemności ciała kosztem rozwoju moralnego. Drogie panie, możecie zostawić nas samych.
Drogie panie: *wychodzą*
Dean: Castielu? ;________;
Castiel: Nie lękaj się. Kobiety to tylko przykrywka dla prawdziwych radości mego tutejszego życia!
Dean: Huh?
Castiel: Dean+5 to nie jest tak miła, sympatyczna osoba jak ty. Złośliwy pesymista bez poczucia humoru. Ale my… mamy plan… jak poradzić sobie z Lucyferem. Oraz uczynić na ziemi raj. I być może doprowadzić do impeachmentu Sary Palin.
Dean: …Castielu, czy jesteś naćpany?
Castiel: Jedynie radością!
Dean: …
Castiel: Ale Sarah Palin naprawdę jest prezydentką.
Dean: Ten świat nie ma *papieru toaletowego*. Skąd twoja radość?
Castiel: Ruby… spodziewa się naszego dziecka!
Dean: COOOO????????????????????
Castiel: Córeczki!!!
*Flashback*
Castiel: Kochanie, czyżbyś nieco przytyła?
Ruby: Wiesz, że kobietom się takich rzeczy nie mówi?
Castiel: Ale wyglądasz przeuroczo.
Ruby: Skoro tak twierdzisz.
Jakiś czas później.
Ruby: Castielu…
Castiel: Tak?
Ruby: Muszę z tobą poważnie porozmawiać o pewnej ewentualności, której wcześniej nie brałam… pod uwagę…
Castiel: Tak?
Ruby: No dobrze. Ujmę to tak. Co myślisz o seksie z ciężarną demonicą?
Castiel: *________________________________*
Ruby: Na taką reakcję liczyłam.
*/Flashback*
Castiel: Sam rozumiesz. Chodzę teraz na takich dzikich endorfinach, że czasem nie jestem pewien, jaki jest dzień tygodnia. Ruby domaga się uwagi cztery, czasami pięć razy na dobę, nigdy nie byłem tak wdzięczny za anielską wytrzymałość moich narządów płciowych.
Dean: BRAIN BLEACH PLZ. TMI, CASTIEL, TMI.
Castiel: O, właśnie. Chyba wzywa mnie obowiązek. Miło było się zobaczyć!
Dean: ;_________________;
Akt VI
Dean+5: Pokażę ci, dlaczego musisz oddać swoje ciało Michałowi.
Dean: NIC MNIE DO TEGO NIE PRZEKONA.
Dean+5: A co, jeśli zobaczysz OPĘTANEGO SAMA?
Castiel: Nieulękniony przywódco, podobno mnie wzywałeś.
Dean+5: Ruszamy na zupełnie nie-samobójczą misję zabicia Diabła. Chcesz iść z nami?
Castiel: Nie, dzięki, wolę zostać z moją ciężarną demoniczną ukochaną.
Dean: Czemu pozwalasz żyć tej abominacji? ;_____;
Dean+5: Uwierz mi, próbowałem z nią skończyć. Nie chcesz wiedzieć, co mnie wtedy spotkało.
*Flashback*
Dean+3: ZGINIESZ DEMONICO!
Ruby: Dean, zastanów się…
Dean+3: GIŃ MARNIE!
20 Kilogramów Kota: MIAAAAAAAAAAAAAAU!!!!
*/Flashback*
Dean+5: Castiel przyszył mi ucho i dwa palce dopiero, jak obiecałem, że nie będę więcej próbował.
Castiel: Kot-ninja-wojownik ulicy jest świetnie wyszkolony.
Ruby: *wchodzi z wyraźnie zaokrąglonym brzuszkiem* Castielu?
Castiel: Tak?
Ruby: Nie uprawialiśmy seksu od pięciu godzin.
Castiel: Już idę, tylko życzyłem chłopcom miłej nieudanej próby zabicia szatana.
Ruby: Och, oczywiście. Cześć, podły morderczy Deanie z przeszłości.
Dean: ;_________________;
Akt VII
Dean: O. Lucyfer w ciele mojego brata, Sama. SUPER. Jeszcze to.
Lucyfer: Rozumiem, że musi to być dla ciebie nieprzyjemnym szokiem…
Dean: Bo kurwa oglądanie ciężarnej Ruby nie wystarczy?
Lucyfer: …
Dean: I to z moim Castielem! Moim!
Lucyfer: …
Dean: Mówił, że nie chce być ze mną, bo to niestosowne dla anioła. A potem idzie i *zapładnia* pierwszą ładną demonicę, na którą wpadnie!
Lucyfer: …
Dean: Co ona ma, czego ja nie mam?
Lucyfer: Czy podczas podróży w czasie poważnie uszkodziłeś sobie płat czołowy?
Dean: I teraz spodziewają się DZIECKA! I uprawiają seks co cztery godziny!
Lucyfer: No, bez seksu trudno zajść w ciążę.
Dean: DZIĘKI.
Lucyfer: Oczywiście, demoniczno-anielska ciąża jest szczególnie trudna do osiągnięcia i podtrzymania. Rodzice muszą się ogromnie kochać…
Dean: ;___________;
Lucyfer: Podejrzewam, że żeby wszystko szło dobrze, ojciec powinien całymi godzinami siedzieć i wpatrywać się w brzuch matki.
*Tymczasem*
Castiel: Twój brzuszek jest taki śliczny…
Ruby: *opiłowuje paznokcie*
Castiel: *__________*
Ruby: Masz jeszcze piętnaście minut.
Castiel: Pół godziny.
Ruby: Ostatecznie.
*/Tymczasem*
Dean: Będę się ciął…
Zachariasz: *cofa w czasie*
Dean: Przyszłość jest TAKA STRASZNA X_X
Zachariasz: Wiemy. Wiemy.
Dean: Myślałem, że się na miejscu zabiję.
Zachariasz: Lucyfer opętał twojego brata.
Dean: CASTIEL PUSZCZA SIĘ Z RUBY!
Zachariasz: Tak. Musisz oddać się Michałowi.
Dean: Oczyw-
Akt VIII
-iście.
Castiel: Witaj Dean. Z kim właśnie rozmawiałeś.
Dean: Castielu. Powiedz mi tylko jedną rzecz. Zależy od niej bardzo, bardzo ważna decyzja, więc musisz być ze mną absolutnie szczery.
Castiel: Oczywiście. Anioł Pański zawsze jest szczery i prawdomówny.
Dean: Czy… no… jesteś…to znaczy…
Castiel: Tak?
Dean: Czy znasz Ruby… biblijnie?
Castiel: To absurdalna sugestia. Ruby jest demonicą. Poza tym nie znam jej prawie w ogóle. Poza tym nie żyje. Poza tym… eee… nie jest w moim typie! A ja nawet nie pamiętam, jak wygląda.
Dean: A już zamierzałem oddać się Michałowi, byle powstrzymać… zresztą, nieważne. Zachariasz i jego haluny. Tak jakbyś kiedykolwiek mógł zapuścić brodę.
Castiel: Zaiste brzmi to nieprawdopodobnie. Ru-eee, pewna osoba twierdzi, że wyglądałbym idiotycznie z zarostem.
Akt IX
Pięć lat później.
Ruby: To co, myślisz że Dean i Dean+5 mają jakieś szanse zabić dziś Lucyfera?
Castiel: Bez wątpienia żadnych. Zginą niechybnie.
Ruby: Może trzeba im było powiedzieć o naszym planie. Koci wojownik ulicy jest już prawie gotowy.
Castiel: W ciągu kilku tygodni powinien osiągnąć optymalną siłę i prędkość. Bez wątpienia zabije Lucyfera w porę, byś urodziła naszą uroczą córeczkę w lepszym, bezpieczniejszym świecie.
30 kilogramów bojowego białego kota: MIAU. MIAU. MRR.
Ruby: *drapie wielkiego kociego wojownika za uchem*
Castiel: Mogli zapytać.
Ruby: Pierwsze z nowego pokolenia dzieci bożych.
Castiel: Nazwiemy ją Hera?
Ruby: Jeszcze czego, może od razu Amfa?
(I żyli długo i szczęśliwie.)
KIEDYŚ:
Morderczy wirus powodował w ludziach zbrodnicze instynkty.
Lucyfer smyrał Sama.
Dean postanowił, że musi się rozstać z bratem, bo już nikt nie ma siły patrzeć na Rozmowy Nad Dachem Impali.
Castiel i Ruby byli śliczni i wychowywali małego białego kotka.
Zachariasz chciał, żeby Michał posiadł Deana.
TERAZ:
Akt I
Świadek Jehowy: OSTATNIE DNI.
Dean: To już wiem.
Świadek Jehowy: NA ZAKUP TELEWIZORÓW BEZ PODATKU VAT.
Dean: Castielu, wszystko jest do góry nogami. To jak tam z tym MAGICZNYM COLTOWYM ARTEFAKTEM?
Castiel: Głos mówi, że kończą mi się minuty…
Dean: Światu dni, tobie minuty.
Castiel: Wiem, też doceniam poezję.
Dean: To co, pojawisz się tu natychmiast i ruszamy w świat szukać MAGICZNEGO ARTEFAKTU?
Castiel: …a nie powinieneś iść spać czy coś?
Dean: Nie potrzebuję snu.
Castiel: Albo chociaż coś zjeść?
Dean: Nie potrzebuję strawy poza twym widokiem.
Castiel: …eee, może jednak?
Dean: Ruszajmy w trasę! Będę drzemał prowadząc!
Castiel: Nie słyszę co mówisz! Będę za cztery godziny!
Akt II
Dean: *przenosi się w czasie o pięć lat*
Dean: I teraz Castiel po mnie przyjedzie *A MNIE NIE BĘDZIE* ;______;
Zachariasz: I to jest twój najpoważniejszy problem.
Dean: Znasz większe.
Zachariasz: Zombie?
Dean: AAAAAAAAAAAAAAA!!!! *sprint*
Akt III
Dean: O bosze moja ukochana Impalo! Co oni ci uczynili!
Dean+5: Kto śmie używać zaimków dzierżawczych w odniesieniu do MOJEJ Impali? *jeb Deana w głowę*
Akt IV
Dean+5: Kim jesteś?!
Dean: Tobą minus pięć lat! Zachariasz przeniósł mnie tu w ramach szantażu emocjonalnego. Zamierza mnie tu trzymać z dala od Castiela tak długo, aż stracę siły i morale i zgodzę się, by opętał mnie Michał.
Dean+5: To ten plan trochę nie wypalił. Bo Castiel tu jest.
Akt V
Dean: Olaboga Castielu?! Co porabiasz w otoczeniu tych oto półnagich ladacznic?!
Castiel: Zaznaję przyjemności ciała kosztem rozwoju moralnego. Drogie panie, możecie zostawić nas samych.
Drogie panie: *wychodzą*
Dean: Castielu? ;________;
Castiel: Nie lękaj się. Kobiety to tylko przykrywka dla prawdziwych radości mego tutejszego życia!
Dean: Huh?
Castiel: Dean+5 to nie jest tak miła, sympatyczna osoba jak ty. Złośliwy pesymista bez poczucia humoru. Ale my… mamy plan… jak poradzić sobie z Lucyferem. Oraz uczynić na ziemi raj. I być może doprowadzić do impeachmentu Sary Palin.
Dean: …Castielu, czy jesteś naćpany?
Castiel: Jedynie radością!
Dean: …
Castiel: Ale Sarah Palin naprawdę jest prezydentką.
Dean: Ten świat nie ma *papieru toaletowego*. Skąd twoja radość?
Castiel: Ruby… spodziewa się naszego dziecka!
Dean: COOOO????????????????????
Castiel: Córeczki!!!
*Flashback*
Castiel: Kochanie, czyżbyś nieco przytyła?
Ruby: Wiesz, że kobietom się takich rzeczy nie mówi?
Castiel: Ale wyglądasz przeuroczo.
Ruby: Skoro tak twierdzisz.
Jakiś czas później.
Ruby: Castielu…
Castiel: Tak?
Ruby: Muszę z tobą poważnie porozmawiać o pewnej ewentualności, której wcześniej nie brałam… pod uwagę…
Castiel: Tak?
Ruby: No dobrze. Ujmę to tak. Co myślisz o seksie z ciężarną demonicą?
Castiel: *________________________________*
Ruby: Na taką reakcję liczyłam.
*/Flashback*
Castiel: Sam rozumiesz. Chodzę teraz na takich dzikich endorfinach, że czasem nie jestem pewien, jaki jest dzień tygodnia. Ruby domaga się uwagi cztery, czasami pięć razy na dobę, nigdy nie byłem tak wdzięczny za anielską wytrzymałość moich narządów płciowych.
Dean: BRAIN BLEACH PLZ. TMI, CASTIEL, TMI.
Castiel: O, właśnie. Chyba wzywa mnie obowiązek. Miło było się zobaczyć!
Dean: ;_________________;
Akt VI
Dean+5: Pokażę ci, dlaczego musisz oddać swoje ciało Michałowi.
Dean: NIC MNIE DO TEGO NIE PRZEKONA.
Dean+5: A co, jeśli zobaczysz OPĘTANEGO SAMA?
Castiel: Nieulękniony przywódco, podobno mnie wzywałeś.
Dean+5: Ruszamy na zupełnie nie-samobójczą misję zabicia Diabła. Chcesz iść z nami?
Castiel: Nie, dzięki, wolę zostać z moją ciężarną demoniczną ukochaną.
Dean: Czemu pozwalasz żyć tej abominacji? ;_____;
Dean+5: Uwierz mi, próbowałem z nią skończyć. Nie chcesz wiedzieć, co mnie wtedy spotkało.
*Flashback*
Dean+3: ZGINIESZ DEMONICO!
Ruby: Dean, zastanów się…
Dean+3: GIŃ MARNIE!
20 Kilogramów Kota: MIAAAAAAAAAAAAAAU!!!!
*/Flashback*
Dean+5: Castiel przyszył mi ucho i dwa palce dopiero, jak obiecałem, że nie będę więcej próbował.
Castiel: Kot-ninja-wojownik ulicy jest świetnie wyszkolony.
Ruby: *wchodzi z wyraźnie zaokrąglonym brzuszkiem* Castielu?
Castiel: Tak?
Ruby: Nie uprawialiśmy seksu od pięciu godzin.
Castiel: Już idę, tylko życzyłem chłopcom miłej nieudanej próby zabicia szatana.
Ruby: Och, oczywiście. Cześć, podły morderczy Deanie z przeszłości.
Dean: ;_________________;
Akt VII
Dean: O. Lucyfer w ciele mojego brata, Sama. SUPER. Jeszcze to.
Lucyfer: Rozumiem, że musi to być dla ciebie nieprzyjemnym szokiem…
Dean: Bo kurwa oglądanie ciężarnej Ruby nie wystarczy?
Lucyfer: …
Dean: I to z moim Castielem! Moim!
Lucyfer: …
Dean: Mówił, że nie chce być ze mną, bo to niestosowne dla anioła. A potem idzie i *zapładnia* pierwszą ładną demonicę, na którą wpadnie!
Lucyfer: …
Dean: Co ona ma, czego ja nie mam?
Lucyfer: Czy podczas podróży w czasie poważnie uszkodziłeś sobie płat czołowy?
Dean: I teraz spodziewają się DZIECKA! I uprawiają seks co cztery godziny!
Lucyfer: No, bez seksu trudno zajść w ciążę.
Dean: DZIĘKI.
Lucyfer: Oczywiście, demoniczno-anielska ciąża jest szczególnie trudna do osiągnięcia i podtrzymania. Rodzice muszą się ogromnie kochać…
Dean: ;___________;
Lucyfer: Podejrzewam, że żeby wszystko szło dobrze, ojciec powinien całymi godzinami siedzieć i wpatrywać się w brzuch matki.
*Tymczasem*
Castiel: Twój brzuszek jest taki śliczny…
Ruby: *opiłowuje paznokcie*
Castiel: *__________*
Ruby: Masz jeszcze piętnaście minut.
Castiel: Pół godziny.
Ruby: Ostatecznie.
*/Tymczasem*
Dean: Będę się ciął…
Zachariasz: *cofa w czasie*
Dean: Przyszłość jest TAKA STRASZNA X_X
Zachariasz: Wiemy. Wiemy.
Dean: Myślałem, że się na miejscu zabiję.
Zachariasz: Lucyfer opętał twojego brata.
Dean: CASTIEL PUSZCZA SIĘ Z RUBY!
Zachariasz: Tak. Musisz oddać się Michałowi.
Dean: Oczyw-
Akt VIII
-iście.
Castiel: Witaj Dean. Z kim właśnie rozmawiałeś.
Dean: Castielu. Powiedz mi tylko jedną rzecz. Zależy od niej bardzo, bardzo ważna decyzja, więc musisz być ze mną absolutnie szczery.
Castiel: Oczywiście. Anioł Pański zawsze jest szczery i prawdomówny.
Dean: Czy… no… jesteś…to znaczy…
Castiel: Tak?
Dean: Czy znasz Ruby… biblijnie?
Castiel: To absurdalna sugestia. Ruby jest demonicą. Poza tym nie znam jej prawie w ogóle. Poza tym nie żyje. Poza tym… eee… nie jest w moim typie! A ja nawet nie pamiętam, jak wygląda.
Dean: A już zamierzałem oddać się Michałowi, byle powstrzymać… zresztą, nieważne. Zachariasz i jego haluny. Tak jakbyś kiedykolwiek mógł zapuścić brodę.
Castiel: Zaiste brzmi to nieprawdopodobnie. Ru-eee, pewna osoba twierdzi, że wyglądałbym idiotycznie z zarostem.
Akt IX
Pięć lat później.
Ruby: To co, myślisz że Dean i Dean+5 mają jakieś szanse zabić dziś Lucyfera?
Castiel: Bez wątpienia żadnych. Zginą niechybnie.
Ruby: Może trzeba im było powiedzieć o naszym planie. Koci wojownik ulicy jest już prawie gotowy.
Castiel: W ciągu kilku tygodni powinien osiągnąć optymalną siłę i prędkość. Bez wątpienia zabije Lucyfera w porę, byś urodziła naszą uroczą córeczkę w lepszym, bezpieczniejszym świecie.
30 kilogramów bojowego białego kota: MIAU. MIAU. MRR.
Ruby: *drapie wielkiego kociego wojownika za uchem*
Castiel: Mogli zapytać.
Ruby: Pierwsze z nowego pokolenia dzieci bożych.
Castiel: Nazwiemy ją Hera?
Ruby: Jeszcze czego, może od razu Amfa?
(I żyli długo i szczęśliwie.)
(no subject)
Date: 2009-10-03 01:13 am (UTC)(no subject)
Date: 2009-10-03 11:36 am (UTC)(no subject)
Date: 2009-10-03 05:25 pm (UTC)Happy Birthday, you!! ♥ Hope you're having a great day.
(no subject)
Date: 2009-10-04 02:06 pm (UTC)Ruby: *drapie wielkiego kociego wojownika za uchem*
:D :D :D
I aww, kolejny śliczny malutki żeński zarodek <3333