Entry tags:
Obietnice wyborcze i skutki uboczne - PB ff, 2x16
Pff. Pierwszy (lub drugi, zależy jak patrzeć) popełniony przeze mnie fanfic Prison Breakowy. Bardzo, bardzo spoilerowy, do 2x16 włącznie.
Ostrzeżenia: Spoilery. Moje skrzywienie na punkcie wtrąceń, czarne poczucie humoru i chyba to by było na tyle.
Dedykowane kochanym
kubis i
pellamerethiel które dzielnie mnie w ten fandom wciągały, a ta pierwsza nawet widziała niezbetowaną wersję tegoż dzieła i nie oślepła (chyba).
Obietnice wyborcze i skutki uboczne
(nieopisane na ulotce dołączonej do opakowania)
Osiągnąwszy pewien wiek, każdy człowiek może się pochwalić kolekcją błędów i wypaczeń. Oczywistych pomyłek i drobnych (a czasami nie aż tak bardzo) idiotyzmów. Tragicznych w skutkach decyzji. Alexander Mahone nie jest tu żadnym wyjątkiem. Wręcz przeciwnie – każdy ma na koncie jakiś zarost w college’u, jakąś zbyt krótką spódniczkę przy rozmowie o pracę, nie taką farbę do włosów, pisany po pijaku e-mail, tatuaż z imieniem ukochanej ze szkoły średniej. Mahone… był w swoich pomyłkach nieco bardziej spektakularny.
Weźmy choćby Oscara Shalesa. Zabicie go nie było złym czynem – nie bardziej, niż zabicie wściekłego psa. Problem w tym, że mógł załatwić sprawę według podręcznika, zostawić to zadanie kochanej ojczyźnie i pani sprawiedliwości. Nie rozstałby się z Pam, nie znalazłby się w szponach Firmy i Kima, nie skończyłby na uspokajających tabletkach i nie spychałby schizofreników z wież. Wszyscy byliby szczęśliwsi.
A potem cała ta sprawa Scofielda i Burrowsa (chociaż dla niego zawsze Scofielda; to z jego mózgiem musi walczyć, jego przechytrzyć) która była, jest, jednym wielkim bagnem. W którą stronę nie pójdzie, czego nie zrobi, wszystko obraca się przeciw niemu. Na jaw wypłynęła sprawa Shalesa; pogrąża się głębiej w słodkim pastylkowym nawyku; o mały włos nie pociągnąłby za sobą własnego dziecka. Nie myślał jasno. Powinien był wiedzieć, że nie zawahają się, by uderzyć w najczulszy punkt.
Szumi mu w uszach, gdy schodzi po zardzewiałych stopniach. Tam, na ziemi, tłum oblega ciało Haywire’a. Bellick wyciągnął komórkę i dokądś zadzwonił, pewnie po karetkę i policję.
W drodze na dół Mahone zastanawia się, czy teraz Kim będzie chciał, by ktoś zajął się Bellickiem. Zaletą pastylek – jedną z ich zalet - jest to, że w tej chwili pozostaje mu to absolutnie obojętne.
*~*~*
W drodze na spotkanie z prawdziwą Caroline Reynolds Kellerman nie jest do końca pewien, co zrobi. Ale ten jeden raz może chyba pójść na żywioł, prawda? To dość dziwne uczucie, nie wiedzieć, czego się chce. Nowe, ale nie nieprzyjemne. Pozostawiające mu wybór.
Kiedy zmieniasz kurs o przysłowiowe 180 stopni, wywracasz na drugą stronę przysłowiowy płaszcz, zabierasz przysłowiowe zabawki i idziesz do (prawdopodobnie przysłowiowego) domu, to jest to dość naturalne, że dopadają cię wątpliwości.
Niby rozumie, że nie miał specjalnego wyboru. Nie przyszedł do Firmy wczoraj (nie, ta data jest związana z odejściem). Wie, jak takie rzeczy się rozgrywa – ba, sam takie rzeczy rozgrywał. On i Mahone mieli zabić uciekinierów, potem Mahone miał pozbyć się jego. Jedyne logiczne rozwiązanie. Aż się zdziwił, że Firma nie wzięła pod uwagę tego, że przejrzy ich plan.
Ale wszystko zaczęło się przecież wtedy, gdy odmówili mu rozmowy z Caroline. Gdy zignorowali jego własną opinię na ten temat i kazali mu pozbyć się Sary Tancredi. Której tak naprawdę nie miał ochoty zabijać. Oczywiście, zrobiłby to. Ale wahał się na tyle długo, że dało jej to szansę ucieczki. Szansę na późniejszy mało wyrafinowany zamach.
Myśli, że byłoby bardzo zabawnie przynieść jagodziankę, jeśli puszczą go na zakupy.
Myśli, że nie wie, czy żałuje, że spieprzył sprawę z tą wanną.
Ostrzeżenia: Spoilery. Moje skrzywienie na punkcie wtrąceń, czarne poczucie humoru i chyba to by było na tyle.
Dedykowane kochanym
![[livejournal.com profile]](https://www.dreamwidth.org/img/external/lj-userinfo.gif)
![[livejournal.com profile]](https://www.dreamwidth.org/img/external/lj-userinfo.gif)
(nieopisane na ulotce dołączonej do opakowania)
Osiągnąwszy pewien wiek, każdy człowiek może się pochwalić kolekcją błędów i wypaczeń. Oczywistych pomyłek i drobnych (a czasami nie aż tak bardzo) idiotyzmów. Tragicznych w skutkach decyzji. Alexander Mahone nie jest tu żadnym wyjątkiem. Wręcz przeciwnie – każdy ma na koncie jakiś zarost w college’u, jakąś zbyt krótką spódniczkę przy rozmowie o pracę, nie taką farbę do włosów, pisany po pijaku e-mail, tatuaż z imieniem ukochanej ze szkoły średniej. Mahone… był w swoich pomyłkach nieco bardziej spektakularny.
Weźmy choćby Oscara Shalesa. Zabicie go nie było złym czynem – nie bardziej, niż zabicie wściekłego psa. Problem w tym, że mógł załatwić sprawę według podręcznika, zostawić to zadanie kochanej ojczyźnie i pani sprawiedliwości. Nie rozstałby się z Pam, nie znalazłby się w szponach Firmy i Kima, nie skończyłby na uspokajających tabletkach i nie spychałby schizofreników z wież. Wszyscy byliby szczęśliwsi.
A potem cała ta sprawa Scofielda i Burrowsa (chociaż dla niego zawsze Scofielda; to z jego mózgiem musi walczyć, jego przechytrzyć) która była, jest, jednym wielkim bagnem. W którą stronę nie pójdzie, czego nie zrobi, wszystko obraca się przeciw niemu. Na jaw wypłynęła sprawa Shalesa; pogrąża się głębiej w słodkim pastylkowym nawyku; o mały włos nie pociągnąłby za sobą własnego dziecka. Nie myślał jasno. Powinien był wiedzieć, że nie zawahają się, by uderzyć w najczulszy punkt.
Szumi mu w uszach, gdy schodzi po zardzewiałych stopniach. Tam, na ziemi, tłum oblega ciało Haywire’a. Bellick wyciągnął komórkę i dokądś zadzwonił, pewnie po karetkę i policję.
W drodze na dół Mahone zastanawia się, czy teraz Kim będzie chciał, by ktoś zajął się Bellickiem. Zaletą pastylek – jedną z ich zalet - jest to, że w tej chwili pozostaje mu to absolutnie obojętne.
*~*~*
W drodze na spotkanie z prawdziwą Caroline Reynolds Kellerman nie jest do końca pewien, co zrobi. Ale ten jeden raz może chyba pójść na żywioł, prawda? To dość dziwne uczucie, nie wiedzieć, czego się chce. Nowe, ale nie nieprzyjemne. Pozostawiające mu wybór.
Kiedy zmieniasz kurs o przysłowiowe 180 stopni, wywracasz na drugą stronę przysłowiowy płaszcz, zabierasz przysłowiowe zabawki i idziesz do (prawdopodobnie przysłowiowego) domu, to jest to dość naturalne, że dopadają cię wątpliwości.
Niby rozumie, że nie miał specjalnego wyboru. Nie przyszedł do Firmy wczoraj (nie, ta data jest związana z odejściem). Wie, jak takie rzeczy się rozgrywa – ba, sam takie rzeczy rozgrywał. On i Mahone mieli zabić uciekinierów, potem Mahone miał pozbyć się jego. Jedyne logiczne rozwiązanie. Aż się zdziwił, że Firma nie wzięła pod uwagę tego, że przejrzy ich plan.
Ale wszystko zaczęło się przecież wtedy, gdy odmówili mu rozmowy z Caroline. Gdy zignorowali jego własną opinię na ten temat i kazali mu pozbyć się Sary Tancredi. Której tak naprawdę nie miał ochoty zabijać. Oczywiście, zrobiłby to. Ale wahał się na tyle długo, że dało jej to szansę ucieczki. Szansę na późniejszy mało wyrafinowany zamach.
Myśli, że byłoby bardzo zabawnie przynieść jagodziankę, jeśli puszczą go na zakupy.
Myśli, że nie wie, czy żałuje, że spieprzył sprawę z tą wanną.
no subject
Każdy z nas popełnia mniejsze czy większe błędy, które potem w mniejszym lub większym stopniu sprawiają, że nasze życie wygląda inaczej. Czasem to nic wielkiego, a czasem to Oscar Shales lub zawahanie, niepewność, kiedy teoretycznie powinno się być zdecydowanym.
Bo każdy z nas jest gdzieś na jakiejś drodze, czyż nie? ;)
no subject
Beta :p
Cieszę się, że COŚ Ci się podoba XD
::hugs:: dziemki za betę, Dahling :)
no subject
I hej, nie mamrudź, że nic mi się nie podoba!:P
::hugs:: ależ nie ma za co, girly girl.
(zważ, że nie napisałam "emo kid")
(zważ, że nie napisałam "high school" XDD)
no subject
Nie no, mam nadzieję, że połowa mojej docelowej publiczności jednak się cieszyła fikiem, bo jak nie to miernota ze mnie nieco XD
no subject
Żadna miernota, Ty łasa na pochwały istoto :P Było sporo fajnych tekstów w tym fiku, howgh.
no subject
no subject
Bo każdy z nas jest gdzieś na jakiejś drodze, czyż nie? ;)
Taaa, i możemy mieć tylko nadzieję na to, że nie pojawi się na niej żaden Shales, sytuacja, czy osoba, która do cna spieprzy nam życia, nieprawdaż?
no subject
Prawdaż. Bo to jest przerażające, co jedna pomyłka, jeden człowiek, jedna sytuacja, może zrobić z naszym życiem.
Kto by pomyślał, co może kradzież jednej karty bejsbolowej.
no subject
Kto by pomyślał, co może kradzież jednej karty bejsbolowej.
No właśnie. Tweener nie był zły, był tylko głupi i miał cholernego pecha do pakowania się w kłopoty... Gdyby nie spotkał na swojej drodze Mahone'a, to kto wie, co by się stało. :(
no subject
o mały włos nie pociągnąłby za sobą własnego dziecka. Nie myślał jasno. Powinien był wiedzieć, że nie zawahają się, by uderzyć w najczulszy punkt.
Świetne, świetne. Kiedy pierwszy raz oglądałam scenę, gdzie Mahone oznajmia, że wycofuje się z dalszej gry, zaskoczył mnie ten brak przewidywalności; przecież widział, do czego Firma jest zdolna, skrzywdzenie dziecka to dla nich naprawdę niewiele.
No i słowa o tym, czy ktoś będzie musiał się zająć teraz Bellickiem. Ech, niestety, pewnie Bellick będzie musiał wytropić tych trzech (nie licząc braci) uciekinierów, którzy wciąż są na wolności. Ale potem, proszę, niech ktoś go zastrzeli!
Druga część, ta z Kellermanem, też znakomita; świetne to porównanie do wywracania na drugą stronę przysłowiowego płaszcza i zabierania przysłowiowych zabawek. ;)))
On i Mahone mieli zabić uciekinierów, potem Mahone miał pozbyć się jego. Jedyne logiczne rozwiązanie. Aż się zdziwił, że Firma nie wzięła pod uwagę tego, że przejrzy ich plan.
*kibicuje obu panom*
Go Alex! Go Paul!
Ale dwa ostatnie zdania po prostu rozwalają. Jagodzianka, srsly! Myślę, że Michaelowi żart mógłby się nie spodobać, zwłaszcza, gdyby Sara wytłumaczyła mu, co się za tym kryje. Pewnie polałaby się krew. A to drugie to już Sara/Kellerman, totally. Crack!Pie! Z domieszką wanny! XD Ekhm. Znaczy się, on nie wie, czy żałuje, że jej nie utopił, nie? A nie, że nie skorzystali z tej wanny w inny sposób, tak? *cough cough*
Cieszy mnie, że dałaś się wciągnąć w fandom, a już w ogóle, gdy tworzysz takie śliczności, jak to. Keep writing!♥
no subject
No wiesz? XD
Wiem, wyszło bardziej Crack Pie, niż miało. Kubiś jakoś to jednak przeżyła... XD Ale miałam wrażenie, że Kellerman ma aż tak czarne poczucie humoru, że może nie przyniósłby ciasta, ale by o tym pomyślał. I wiesz, kocham tak iść w stronę shipa ale nie musieć go pisać. Zostawić to w subtext XD
I żałuje, że jej nie utopił! Get your mind outta the gutter XD
Niech go ktoś zaraz zastrzeli... ;]
(a ja zostałam zaspoilowana PB-owo chyba i mam lekkiego angsta z tego powodu. Srsly, ZNOWU XD)
no subject
To zdanie też mnie zachwyciło, wiesz. Już widzę, jak częstuje Linca tym ciastem i zapewnia go, że nie, naprawdę nie jest zatrute, "gdyby chciał ich martwych, to przecież już dawno byli martwi, nie?" XDDD
(a ja zostałam zaspoilowana PB-owo chyba i mam lekkiego angsta z tego powodu. Srsly, ZNOWU XD)
Ale tym razem to chyba nie ja?! Coś na temat nowszych odcinków?:( *hugs* (ale mi nic nie mów.)
no subject
no subject
no subject
"To dość dziwne uczucie, nie wiedzieć, czego się chce." Witamy w świecie zwykłych ludzi, panie Kellerman. Bardzo uderzające zdanie.
Ale mam ochotę na jagodziankę... a przecież już dzisiaj jedną jadłam :P
"Myśli, że nie wie, czy żałuje, że spieprzył sprawę z tą wanną. *wielki zębaty uśmiech* Oczywiście, że nie żałuje :P Crack pie, crack pie... bardzo twisted, bardzo dziwne, ale ojej, interesująca chemia... ;)
Całościowo? Pełna aprobata. :D
no subject
Spójniki są ważne!
Dziemki za komentarz :D
no subject
Mahone i Kellerman. Pierwszego lubię, drugiego nie, ale obu przedstawiłaś naprawdę fajnie. Analiza psychologiczna dwóch psycholi/morderców nie jest zadaniem łatwym, a Ci się udało. Przybij piąteczkę *piąteczka*
Wiesz, trochę ciężko może mi być to oceniać, bo jak już mówiłam, nie oglądałam wszystkich odcinków. I chyba się zaspoilerowałam. Ale cóż.
I dwa ostatnie zdania. Cud, mniód i orzeszki. Albo rodzynki w czekoladzie.
no subject
Mogę odpowiedzieć slashową ikonką? ;)
Jak można nie lubić Kellermana? On jest taki... wygadany!
Dziemkuję za komentarz :)
no subject
*która też popełniła na dzisiaj fika z nim* XDDDD