It's almost like there is two of me - one is happy about new opportunities, or at least showing me, where stagnation leads - and the other is scared shitless, because I don't know how to make sure I'm signed up for all the classes I want to take (or any of them really), or whether I'll get by at a new Uni.
On the one hand, I'm kicking myself for willingly repeating the painful process of getting to know my new learning environment, living environment, all that jazz. And I can't get anything wrong, no room for error at all. It's not like I can just go back to Uni!Town and study everything a year later.
On the other hand, this is a chance to learn a lot, to challenge myself, to spend time in a new place, with new people. This is a chance to actually stretch my legs.
(remind me, how is that a good thing?)
That, and I look at one of my RL friends, who chose studying in Tricity instead of Anywhere Else just because she's scared of chance. I don't want to be that girl.
Yeah, I'm having a small panic attack about all the paperwork still to be done, probably. I'll feel better once Crack!City!Uni people answer my questions, I guess. I sent them some e-mails and hope they'll be kind enough to reply with actual, you know, answers.
------
Jest mnie dwie - z jednej strony boję się tego całego przeniesienia na UJ. Nie wiem, gdzie załatwiać sobie plan! I gdzie się zapisać na zajęcia, i czy mam ten Indywidualny Tryb czy nie, i czy mają tam kulturoznawstwo amerykańskie, bo jedna tabelka mówi tak, a druga nie. I nie wiem, czy nie umrę pod toną książek do czytania i co, jak się okaże, że nie umiem znaleźć tych 60 punktów ECTS? Albo któryś dziekan na złość nie zechce podpisać porozumienia?
Albo złośliwy wykładowca Bardzo Ważnego Przedmiotu powie, że nie dla mnie progi jego klasy?
Z drugiej strony, patrzę na RL przyjaciółkę, co właśnie idzie na psychologię na UG, bo boi się zmian, a dostała się na kilka dalszych/lepszych uczelni, i myślę sobie, że nie chcę być nią. Ani w sumie sobą. Chcę ryzykować i się odważać.
Czułabym się nieco lepiej, gdyby wszyscy studenci z mojego roku, co się wybierali na wymianę zagraniczną w tym roku, się przez wakacje nie wycofali. Niby miało nas się odważać wielu, a zostałam sama.
Poczuję się lepiej, jak UJ odpowie na moje e-maile i dowiem się, co mam robić.
Albo gdy wygram na loterii.
/atak paniki końcowowrześniowej
On the one hand, I'm kicking myself for willingly repeating the painful process of getting to know my new learning environment, living environment, all that jazz. And I can't get anything wrong, no room for error at all. It's not like I can just go back to Uni!Town and study everything a year later.
On the other hand, this is a chance to learn a lot, to challenge myself, to spend time in a new place, with new people. This is a chance to actually stretch my legs.
(remind me, how is that a good thing?)
That, and I look at one of my RL friends, who chose studying in Tricity instead of Anywhere Else just because she's scared of chance. I don't want to be that girl.
Yeah, I'm having a small panic attack about all the paperwork still to be done, probably. I'll feel better once Crack!City!Uni people answer my questions, I guess. I sent them some e-mails and hope they'll be kind enough to reply with actual, you know, answers.
------
Jest mnie dwie - z jednej strony boję się tego całego przeniesienia na UJ. Nie wiem, gdzie załatwiać sobie plan! I gdzie się zapisać na zajęcia, i czy mam ten Indywidualny Tryb czy nie, i czy mają tam kulturoznawstwo amerykańskie, bo jedna tabelka mówi tak, a druga nie. I nie wiem, czy nie umrę pod toną książek do czytania i co, jak się okaże, że nie umiem znaleźć tych 60 punktów ECTS? Albo któryś dziekan na złość nie zechce podpisać porozumienia?
Albo złośliwy wykładowca Bardzo Ważnego Przedmiotu powie, że nie dla mnie progi jego klasy?
Z drugiej strony, patrzę na RL przyjaciółkę, co właśnie idzie na psychologię na UG, bo boi się zmian, a dostała się na kilka dalszych/lepszych uczelni, i myślę sobie, że nie chcę być nią. Ani w sumie sobą. Chcę ryzykować i się odważać.
Czułabym się nieco lepiej, gdyby wszyscy studenci z mojego roku, co się wybierali na wymianę zagraniczną w tym roku, się przez wakacje nie wycofali. Niby miało nas się odważać wielu, a zostałam sama.
Poczuję się lepiej, jak UJ odpowie na moje e-maile i dowiem się, co mam robić.
Albo gdy wygram na loterii.
/atak paniki końcowowrześniowej